O mnie
Witam Cię na mojej stronie
Cześć! Jestem Krzysztof. Miło Cię gościć na moim blogu. A jeśli już tutaj zawitał@ś, to prawdopodobnie mamy ze sobą wiele wspólnego – oboje jesteśmy fanami olejków eterycznych, ziół, bio kosmetyków i generalnie darów natury, które pozytywnie oddziałują zarówno na ciało, ducha, jak i na umysł! Jeśli chcesz dowiedzieć się kto się kim jestem i dysponujesz chwilką czasu, zapraszam do lektury 🙂
Żyć zdrowo i aktywnie
Odkąd pamiętam, zawsze interesował mnie zdrowy styl życia (odżywianie, kosmetyki, suplementy, sport, itp.). Za dzieciaka uprawiałem lekkoatletykę i pogrywałem trochę w piłkę (niestety bez większych sukcesów). Nie oznacza to jednak, że jestem jakimś super egzemplarzem do naśladowania, jeśli chodzi o zdrowy styl życia! Wręcz przeciwnie! Mam słabość do słodyczy – przede wszystkim do czekolady 😉 Walczę z tym „uzależnieniem” jak mogę.
Jako nastolatek nigdy nie musiałem się martwić o jakieś diety, ponieważ nadmiar kalorii spalałem na treningach. Mimo, że po 20-stce nie uprawiałem już tyle sportu co kiedyś, to jednak metabolizm miałem dobry i dość łatwo było mi utrzymać odpowiednią wagę. Problem zaczął się po 30-stce, kiedy to mój wysiłek fizyczny ograniczał się praktycznie do wchodzenia (schodzenia) po schodach do mieszkania. To co spożywałem także pozostawiało wiele do życzenia… Nagle pojawił się „brzuszek” i częste zadyszki podczas wypadów do parku i zwykłych spacerów z psem. Wtedy zdałem sobie sprawę, że czas najwyższy coś z tym zrobić.
Wiele razy obiecywałem sobie, że „od poniedziałku zacznę” lepiej się prowadzić, uprawiać sport i trzymać odpowiednią dietę. Jak to niestety zwykle bywa, rzeczywistość jest inna od zamierzeń i moja dieta, jak i sportowe zapędy zazwyczaj kończyły się po 2-3 dniach. A żeby poczuć się lepiej po kolejnej nieudanej próbie bycia „healthy„, zwalałem winę na wszystko wokoło, byle nie na siebie. Nie powiem! Miałem okresy, w których to czułem wielką motywację, aby w końcu zacząć żyć zdrowo, regularnie uprawiać sport, poprawić dietę i może przebiec jakiś maraton, kiedyś tam w przyszłości.
Co prawda maratonu (jeszcze) nigdy nie przebiegłem, ale kilka lat wstecz udało mi się zaliczyć parę połówek (21km). Był to okres około 7-8 miesięcy, w którym to nie tylko regularnie trenowałem bieganie, ale też bardzo uważałem na to co jem. Alkohol też prawie wyeliminowałem z życia (raz na ruski rok jakieś piwko w sobotę ze znajomymi). Czułem się świetnie, ponieważ sport i zdrowe odżywianie bardzo zmieniły moje życie. Miałem więcej energii, chodziłem bardziej zrelaksowany, a codzienne obowiązki (no i przede wszystkim ta nieszczęsna praca) nie stresowały mnie tak jak kiedyś. Bieganie połączyłem z regularnymi wizytami na siłowni; jednym zdaniem – zdrowy styl życia + sport stały się dla mnie nowym hobby! Jak się niestety później okazało, życie lubi pisać swoje scenariusze i to co dobre zazwyczaj nie trwa wiecznie…
Stres i kłopoty z zasypianiem
Zmiana zamieszkania, kłopoty finansowe i nowa, mało przyjemna praca skończyły z moim bieganiem na długie miesiące. Kilka razy próbowałem wrócić, ale bez wielkich sukcesów. Zagubiłem gdzieś radość z uprawiania sportu, wymyślałem 1000 świetnych wymówek żeby siedzieć w domu. W głowie myślałem tylko o pracy i o tym, że jutro czeka mnie kolejny stresujący dzień. Ponadto, jakoś nie umiałem się przekonać, aby wyjść pobiegać – a bo zimno, a bo wieje, a bo niedziela. Takich usprawiedliwień było cała mas. A jeśli chodzi o dietę, to … no cóż … pozostawiała wiele do życzenia.
Przełom lat 2014-2015 to ciężki okres w moim życiu, w którym jedna z nielicznych pozytywnych rzeczy, które mi się przytrafiły, to odkrycie mgiełki z olejku lawendowego i jej magicznej uspokajającej mocy 🙂 To właśnie dzięki niej i naparom z melisy, udawało mi się przesypiać długie zimowe noce, jednocześnie zapominając chociaż na chwilę o problemach. Nie pamiętam dokładnie jakiej marki był to kosmetyk, ale wiem, że na opakowaniu było napisane: 100% naturalny. Po raz pierwszy pomyślałem wtedy, że takie naturalne olejki eteryczne to super sprawa! Nie dość, że są organiczne, nie szkodzą zdrowiu, to jeszcze pomagają na wiele schorzeń zarówno ciała, jak i głowy. W grudniu 2014 wiedziałem już, że właśnie odkryłem nowe hobby 🙂
Nowe zamiłowanie
Początek roku 2015 to szperanie gdzie tylko można (internet, biblioteki, czasopisma) w poszukiwaniu informacji na temat leczniczych właściwości ziół, kwiatów, korzeni, kadzidełek itp. Myślę że w pierwszych kilku miesiącach 2015 nauczyłem się więcej o roślinach, niż przez 4 lata liceum na lekcjach biologii 🙂
Wiosną tego samego roku już wiedziałem, jaki olejek pomaga się zrelaksować, który pomaga na koncentrację, który zwalcza trądzik, a który podnosi libido! Plułem sobie trochę w brodę, że wcześniej nie zainteresowałem się alternatywnym leczeniem. Również dlatego, ponieważ od małego jestem osobą nerwową i miewam problemy z wysokim ciśnieniem krwi. Ale dzięki aromaterapii i olejkom eterycznym, odzyskałem spokój i w końcu udaje mi się przesypiać calutkie noce 🙂
Super motywacja
Będę z Tobą szczery! Założyłem ten blog nie tylko po to, by dzielić się z Tobą moją wiedzą na temat naturalnych kosmetyków, ekstraktów eterycznych, zdrowego stylu życia, itp. ale także (a może przede wszystkim), aby motywować samego siebie. Tak jest! Prowadzenie strony daje mi „ekstra kopa” i zachęca do eko żywota. Przyznam się „bez bicia”, że mam wiele oryginalnych pomysłów na prowadzenie tego bloga i z czasem chciałbym je wszystkie wprowadzić w życie. Mam tylko nadzieję, że znajdziesz tutaj dużo przydatnej informacji, no i że zostaniesz moim stałym czytelnikiem 🙂
Chciałbym, aby w przyszłości BioPielęgnacja przerodziła się w swego rodzaju „encyklopedię” – bazę danych, w której każdy miłośnik zdrowego trybu życia znajdzie coś dla siebie. Do usłyszenia 🙂
Pozdrawiam
Krzysztof